Napadli na mnie z nożem w Medellin

lis 28, 2021 | Życie w Kolumbii | 2 Komentarze

Środek tygodnia godzina 8 rano 

 

Wyszłam z mojego budynku, cała szczęśliwa, bo miałam tyle fajnych rzeczy do zrobienia. W głowie porządkowałam sobie listę moich obowiązków. Niby nic nadzwyczajnego, szlam do kawiarni popracować. Raz na jakiś czas lubię zmienić miejsce pracy. I akurat dzisiaj miałam na to ochotę. 

 

Przeszłam dosłownie 100 metrów i zatrzymał się motor. W pierwszej sekundzie nie zwróciłam na niego uwagi, ale poczułam, że coś jest nie tak, jak nasz wzrok się spotkał. Obejrzałam się dookoła, byłam sama na ulicy. Oprócz mnie i motocyklisty nie było żywej duszy. 

~ o kurwa – pomyślałam.

 

Wysoki mężczyzną zaczął schodzić z motoru i coraz groźniej na mnie patrzeć.

~ oddaj mi swojego ajfona –  Krzyknął i zdecydowanym krokiem szedł w moja stronę, zamroziło mnie. Dosłownie. 

 

Pierwszy raz w życiu byłam w takiej sytuacji, nie wiedziałam co robić.

Pierwsze co mi przyszło do głowy, to skąd on wie, że mam ajfona. I przypomniało mi się, że pod blokiem wyciągnęłam telefon, aby zrobić zdjęcie głupiego liścia. 

 

W międzyczasie on wyciągnął nóż z kieszeni i skierował go w moja stronę. Ja cała przestraszona zaczęłam myśleć „o kurwa to nie żarty, a ja mam ze sobą jeszcze laptopa i inne cenne rzeczy”. 

 

Zaczęłam go błagać.

~ Por favor no – powiedziałam ze trzy razy z głupią nadzieją, że może zmieni zdanie.  

Oglądałam się czy ktoś mnie widzi i mi pomoże. Liczyłam na to, że ktoś mnie uratuje. W końcu mieszkam w bezpiecznej dzielnicy, gdzie każdy budynek ma ochroniarza lub portera. 

Zauważyłam po drugiej stronie ulicy kobietę, ale ona jak zobaczyła co się dzieje to się schowała za drzewo. I wtedy poczułam, że już nikt mi nie pomoże. 

Zostałam całkowicie sama.

Uciec już nie mogłam, bo był za blisko. W głowie miałam milion myśli. Nie wiedziałam czy za moim kolejnym błaganiem nie wbije mi tego noża. 

 

~ por favor no – jęknęłam, a on z nożem był już przede mną. 

~ oddaj swojego ajfona, bo wbije ci nóż! – powtarzał jak zacięta płyta głosem oschłym, wkurwionym i zdecydowanym. 

 

A ja się zastanawiałam czy faktycznie byłby w stanie wbić mi nóż. Bałam się krzyknąć.

 

~ Oddaj swojego ajfona, bo wbije ci nóż! – powtórzył.

Wolałam nie sprawdzać jego cierpliwości i najszybciej oddałam mu telefon. 

Odjechał na motorze.

 

Nie pamiętam jak wyglądał, nie pamiętam jak wyglądał motor, nawet nie pamiętam czy miał kask. Pamiętam tylko jego głos, czarną maseczkę na twarzy i że był potężnym facetem, jakoś po czterdziestce.  

 

Gdy odjechał to usiadłam na murku i zaczęłam płakać, cała się trzęsłam. Przeszła obok mnie kobieta z psem i mnie ominęła jakby nigdy nic.  Jedynie pies poczuł, że właśnie potrzebuje pomocy i wyrywał się właścicielce, aby do mnie podejść. 

 

Okradziono mnie na ulicy, gdzie każdy blok ma ochroniarza lub portiera. Nikt nie zareagował i nikt nie wyszedł, aby mi pomóc. 

 

Roztrzęsiona i zapłakana pobiegłam w stronę domu. W tym momencie każdy wydawał mi się podejrzany i bałam się, że znowu ktoś mnie zaatakuje.

Gdy weszłam do mieszkania nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa, ale moi współlokatorzy domyślili się o co chodzi. Bo kilka chwil wcześniej pożegnałam się z nimi i wyszłam szczęśliwa z mieszkania, a wróciłam  roztrzęsiona po kilku minutach. Wydukałam, że napadł mnie facet z nożem. Widzieli w jakim jestem stanie i że nic więcej nie mogę  powiedzieć, to z troską spytali czy nie jestem ranna. 

 

Na szczęście nie byłam ranna, złodziej ani mnie nie uderzył, ani nie użył noża. Ukradł mi TYLKO telefon. Cała sytuacja trwała może, ze dwie minuty i to był najtrudniejszy moment w życiu. 

 

Potrzebowałam kilku dni, aby dojść do siebie. Cały czas analizuję tę chujową chwilę, jakby to miało coś zmienić. W głowie cały czas odtwarzam tę scenę, a jego słowa „oddaj ajfona, bo wbije ci nóż” krążą mi w myślach. 

Dosłownie zbiera mi się na wymioty. Mam w sobie mnóstwo emocji, raz jestem na siebie zła, że nie uciekłam, że mogłam jakoś zareagować, a później jestem wdzięczna, że tylko tak to się skończyło, że złodziej mnie nie skrzywdził i ukradł mi tylko telefon. 

 

Obecnie każdy na ulicy wydaje mi się podejrzany, a jak słyszę nadjerzający motor to serce mi bije jak szalone. Mówią, że czas leczy rany, ale wiem, że koniecznie muszę podjąć jakieś kroki, aby odbudować swoja pewność siebie. 

 

A co z moim telefonem? Najgorsze w tym wszystkim jest to, że na lokalizacji widzę, gdzie się znajduje mój telefon. Mam dokładny adres, jest to dom. Policja powiedziała, że nie mogą nic zrobić, bo bez nakazu nie wejdą do żadnego domu. Jedynie co mogę zrobić, to czekać pod domem aż ktoś wyjdzie z telefonem na ulice. Wtedy zadzwonić na policję i oni na ulicy zrobią kontrole.  

Telefon ze złodziejem lub nowym właścicielem znajdują się w dzielnicy, gdzie się nie zagląda, nie przejeżdża i najlepiej jest zapomnieć, że taka okolica istnieje.

 

Odzyskałam swój tele! Na swoim instagramie opowiedziałam historię : Obejrzyj moje instastories!

 


Przeczytaj też:

Bezpieczeństwo w Kolumbii

Jak znalazłam się w Kolumbii?

 

Podobne wpisy

Festiwale muzyczne w Kolumbii

Festiwale muzyczne w Kolumbii

Jedziesz do Kolumbii i chcesz przeżyć coś, co na długo zapada w pamięć? Oprócz odwiedzenia miejsc, które zapierają dech w piersiach, koniecznie wybierz się na jeden z kolumbijskich festiwali muzycznych. Od tradycyjnych rytmów i kulturowych celebracji po nowoczesne...

czytaj dalej

2 komentarze

  1. Agata

    Właśnie jesteśmy z koleżanka w pobliżu medelin bardzo nam przykro ze spotkała Cię taka sytuacja. Dziękujemy za ten post, który przypomina ze w każdym kraju czeka niebezpieczeństwo.

    Odpowiedz
  2. Misja Świat

    Kurczę. Aż się to wydaje niewiarygodne. Godzina 8 rano, bezpieczna dzielnica i taka akcja. Jedyne co mogę sobie wyobrazić to ludzie odwracający wzrok. Smutne.

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *